środa, 20 lutego 2013

Egipska prohibicja i jej ewentualne konsekwencje na bezpieczeństwo w regionie

Na początku mała ciekawostka jeśli chodzi o nowy zakaz odnośnie dystrybucji alkoholu w Egipcie.

Egipskie władze zamierzają wprowadzić zakaz sprzedaży alkoholu na nowopowstałych osiedlach miejskich znajdujących się na przedmieściach dużych miast kraju. W związku z tym rząd nie będzie więcej wydawał koncesji sklepom na peryferyjnych osiedlach Kairu, Aleksandrii i innych większych miast.

Ponoć mieszkańcy skarżyli się, że sprzedaż alkoholu prowadzi do różnorakich problemów, takich jak ataki na kobiety, dewastacje mienia czy przypadkowe dzwonienie do różnych mieszkań (to jest chyba najstraszniejsze). 

Tymczasem zwolennicy opozycji dopatrują się tutaj zupełnie innej przyczyny. Ich zdaniem jest to kolejny krok radykalnych władz Egiptu, zmierzający do ograniczenia swobód obywatelskich i tym samym zwiększenie kontroli nad ludem. Może to początek ogólnokrajowej prohibicji? Najpierw, narzucony przez islamistów, zakaz będzie dotyczył tylko nowych osiedli miejskich dużych miast, a potem powoli będą zakazywać go wszędzie indziej. A jak wszędzie indziej, to prędzej czy później dotknie kurortów turystycznych (zazwyczaj z opcją all inclusive). 

Początek radykalizacji i islamizacji kraju czy troska o morale i bezpieczeństwo obywateli? To Egipt. Tam prawa jednostki, jej bezpieczeństwo i komfort bytowy niewiele kogo interesują, a tym bardziej nie rząd. Według mnie ta fałszywa troska podyktowana jest wyłącznie chęcią przypodobania się radykalnym ugrupowaniom, cieszących się sporym (według mnie nieuzasadnionym) poparciem. Władze Egiptu powinny zadać sobie pytanie co na tych quasi moralnych sojuszach może zyskać, a co może stracić. Z zachodniego punktu widzenia - może więcej stracić. W zasadzie może wszystko stracić. Prosta analogia: stabilizacja społeczno-polityczna = turyści (= hotele z opcją all inclusive = alkohol) = pieniądze (duże pieniądze) = bogatsze państwo = stabilizacja gospodarcza = stabilniejsza sytuacja społeczna (poprawa jakości bytu jeśli pieniądze nie trafią do kieszeni "tych na górze") = inwestycje = znowu pieniądze = wszystko co wcześniej wypisałam = arabska demokracja (a więc to o czego większość protestujących co piątek się domagają na kairskim Placu Wolności).

Opcja, w kierunku której zmierza Egipt może wyglądać w następujący sposób: poparcie islamistów = radykalizacja społeczeństwa = pogarszające się nastroje społeczne = złość i bunt przeciw zachodnim "kolonizatorom" = 0 turystów = upadający sektor turystyki (jedyny dochodowy w sumie...) = kulejąca gospodarka = wzrastające zadłużenie wobec innych krajów = jeszcze większa złość społeczna = bieda, nędza i rozpacz = jeszcze gorsze nastroje społeczne = islamiści wykorzystują okazję = jeszcze większa radykalizacja społeczeństwa (z reguły w każdej religii jest tak, że im większa bieda, tym cały "potencjał" lokowany jest w religii) = fala islamizacji (tylko islam, nic więcej) = tragiczna sytuacja Koptów = szalejący fundamentalizm (prawa człowieka, prawa kobiet... jakiekolwiek prawa oprócz prawa szariatu nie istnieją) = protesty (ludzie domagają się sami mając pojęcia czego) = Egipt zamyka się na resztę świata (jedyne sojusze ewentualnie z KSA i Jemenem) = zagrożony Izrael = interwencja USA, a potem reszty sojuszników (czyli pewnie i Polski). I potem mamy drugi, nakierowany na ścieżkę demokracji za pomocą "odpowiednich" środków, Afganistan czy Irak.

Dosyć ponury ten drugi scenariusz, ale biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, takiej sytuacji nie można wykluczyć. Zaczyna się "niewinnie" i podstępnie, od alkoholu. 
Kolejna istotna kwestia - podwójna moralność muzułmanina - alkohol jest zabroniony w islamie. Jednak pomimo tego, wielu z wyznawców islamu w domowym zaciszu regularnie go popija albo wręcz pije publicznie. Islam islamem, zabawa zabawą, ale przydałoby się jednak trochę konsekwencji w tym wszystkim.

Zaczyna się tak, a może się skończyć na... No właśnie, na czym może się skończyć?


2 komentarze:

Anonimowy pisze...

Widac, ze mialas prognozowanie na sm;-)

Anonimowy pisze...

Ale tekst fajny i ciekawy. I dosyc mocny:-)