czwartek, 23 maja 2013

Sprawiedliwość sprawiedliwością, czyli egzekucja pięciu Jemeńczyków w Arabii Saudyjskiej

21 maja br. w Arabii Saudyjskiej przeprowadzono egzekucję pięciu Jemeńczyków oskarżonych o serię rozbojów. Karę wykonano w mieście Dżizan, leżących na południu kraju, tuż przy granicy z Jemenem. Według saudyjskiego sądu oskarżeni zawiązali gang, który popełniał przestępstwa w różnych miejscach królestwa. Przestępcy zajmowali się głównie rozbojami i okradaniem sklepów. Poza tym udowodniono im również pobicie i uduszenie mężczyzny.  


www.bbc.co.uk

Do końca nie jest jasny sposób wykonania egzekucji - czy zostali rozstrzelani czy ścięci. Po wszystkim ich ciała wystawiono na widok publiczny, wieszając je za nadgarstki.

 Według danych zebranych przez BBC, od początku roku w Arabii Saudyjskiej stracono już 46 osób. W 2012 r. karę śmierci wykonano na 76 osobach. Powszechną procedurą jest publicznie wykonywanie kary. Kara śmierci grozi w przypadku popełnienia takich przestępstw jak morderstwo, gwałt, napad z bronią w ręku, przemyt i handel narkotykami, ale też apostazja (czyli zmiana wyznania) czy "czary".  

 
www.reuters.com


W marcu w mieście Abha rozstrzelano siedmiu mężczyzn, pomimo, że niezależni eksperci ONZ apelowali do saudyjskich władz, by nie wykonywano wyroku. BBC ujawnia, że początkowo skazańcy mieli zostać straceni poprzez ścięcie, ale zabrakło katów. 

W styczniu KSA zostało ostro skrytykowane przez opinię międzynarodową za stracenie pomocy domowej, skazanej za śmierć niemowlęcia, którym się opiekowała. Pochodząca ze Sri Lanki niania, Rizana Nafeek wielokrotnie zaprzeczała, by przyczyniła się do śmierci dziecka. 


wtorek, 21 maja 2013

Czy prawda ma znaczenie?

Efekt CNN to stosunkowo nowy termin funkcjonujący w naukach społecznych oznaczający ogromny wpływ przekazu medialnego, zarówno telewizyjnego jak i prasowego, na podejmowanie przez rządzących decyzji politycznych. Termin, którego użycie staje się coraz bardziej powszechne, podkreśla niewątpliwie fenomen wpływu medialnego na kształtowanie się opinii międzynarodowej i proces decyzyjny. Praktyczne użycie pojęcia zostało wykorzystane przede wszystkim w przypadku interwencji USA w Afganistanie (2001 r.) i Iraku (2003 r.), co nie oznacza, że Efektu CNN nie można użyć w innych sytuacjach konfliktowych (czy quasi konfliktowych). Nie zawsze też źródłem przekazu musi być amerykańska CNN, równie dobrze można przytoczyć tutaj dosyć częsty nie-obiektywizm katarskiej Al Jazeery (zwłaszcza w relacjonowaniu wydarzeń dotyczących USA i Izraela). 

Pojawia się pytanie - czy to co widzimy w telewizji jest prawdą? A może zmanipulowaną fikcją mającą na celu oczernić wizerunek władzy czy kraju? Warto pamiętać, że poza tym co ujmie kamera czy obiektyw aparatu, funkcjonuje realny świat z realnymi ludźmi, z realnymi emocjami i zachowaniami, z realnymi wydarzeniami. Dzieje się coś czego nie widzimy. Widzimy zaledwie kawałek tego, co po prostu ma zostać pokazane i tyle. A prawda? Coraz częściej można odnieść wrażenie, że nie o prawdę chodzi, a o to kto jest silniejszym i bardziej znaczącym podmiotem na arenie międzynarodowej. I to jest ta prawda. Taka prawda. Media stały się narzędziem nie tylko do kreowania wizerunku państwa, ale także do sprytnego oddziaływania na społeczeństwo, destabilizując w konsekwencji stabilność w regionie czy na świecie. Widać to idealnie na przykładzie regionu Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, zwłaszcza w przypadku ogniwa zapalnego, czyli Izraela. W izraelskich mediach od zawsze pokazywani są ci źli Palestyńczycy-terroryści albo ci okropni Arabowie, którzy są leniwi i tylko chcą się wysadzać. W mediach arabskich odwrotnie - ci okropni Żydzi, którzy zajęli naszą ziemię, naszą Palestynę. Oczywiście upraszczam. Sytuacja w rzeczywistości jest dużo bardziej skomplikowana, bo dotyczy bezpieczeństwa w regionie (warto podkreślić, że jest to priorytet dla Izraela), kwestii terroryzmu międzynarodowego (wpływ Hamasu i Hezbollahu) i konfliktu wewnętrznego (ludność cywilna, konflikt o ziemię i dostęp do wody słodkiej, spory religijne, mur). Trochę taka wzajemna przepychanka kto ma rację bez żadnej słusznej argumentacji.

Zaledwie parę dni temu odnośnie tego co napisałam wyżej - została "wygrzebana" sprawa sprzed paru lat i dotycząca wyemitowanego materiału przez francuską stację telewizyjną France 2. Francuska stacja we wrześniu 2000 r. pokazała reportaż ze starć między żołnierzami izraelskimi a palestyńskimi bojownikami. Na filmie widać jak w krzyżowym ogniu, za betonowym kręgiem starali się ukryć Jamal al-Dura i jego 12-letni syn Mohammed.

Według telewizji chłopiec miał zginąć od izraelskich pocisków. Jego śmierć, nagłośniona przez media, wywołała międzynarodową falę protestów przeciwko Izraelowi. Przez lata postać kulącego się przed pociskami chłopca i tulącego się do swojego ojca uznawana była za symbol walki Palestyńczyków. Zabity chłopiec został uznany w świecie arabskim za męczennika.


www.jpost.com

We wrześniu 2012 r. premier Izraela Benjamin Netanjahu nakazał wszczęcie śledztwa w tej sprawie. 20 maja br. opublikowano 36-stronicowy raport. Jego autorzy twierdzą, że na podstawie analizy filmu i przebiegu strzelaniny nie można udowodnić, że wojsko przyczyniło się do jakichkolwiek obrażeń Palestyńczyków.

Izrael twierdzi, że chłopiec wówczas nie zginął a nawet nie został w ogóle trafiony przez kulę. Ani izraelską, ani palestyńską. Zarzuca też telewizji manipulację. Miała usunąć z reportażu scenę mogącą sugerować, że chłopiec przeżył strzelaninę. Izrael oskarżył francuską stację, że jej materiał przyczynił się do usprawiedliwiania palestyńskich ataków i do aktów antysemityzmu i terroryzmu.

France 2 wyraziła już gotowość uczestniczenia w każdym niezależnym śledztwie, prowadzonym zgodnie z międzynarodowymi standardami a nawet do pomocy w ekshumacji ciała chłopca.




środa, 1 maja 2013

Myślał indyk o niedzieli, a w sobotę... - czyli reforma weekendu w KSA

Arabski weekend to czwartek i piątek. Jednak skoro zmiany zachodzą praktycznie we wszystkim i coraz częściej naśladują europejsko-amerykańskie wzorce, to również i organizacja tygodnia ulegnie reformom. Organ doradczy króla Arabii Saudyjskiej zasugerował rządowi, aby weekend przypadał na piątek i sobotę. Celem zmiany ma być przede wszystkim ożywienie (upadającej) gospodarki królestwa. Wolny czwartek i piątek ogranicza możliwość współpracy z partnerami z zagranicy, dla których to normalne dni robocze.

W islamie odpowiednikiem naszej niedzieli jest piątek.Tego dnia spędza się czas z rodziną, chodzi do meczetu i... shopping mallu;) Globalizacja zachowań społecznych powoduje pewne podobieństwo bez względu na kulturę czy religię - wystarczy spojrzeć jak wygląda "typowa" niedziela - zamiast meczetu jest kościół, a zamiast mallu jest centrum handlowe (czyli praktycznie to samo co mall, tylko inna nazwa) lub supermarket.

Zmiany dni weekendu mogą mieć istotne znaczenie dla giełdy w Arabii Saudyjskiej. Ogromne znaczenie na jej funkcjonowanie mają międzynarodowe ceny energii i rynki akcji. I odwrotnie - ona ma duży wpływ na pozostałe giełdy. Z większością partnerów na świecie Saudyjczyków łączą tylko 3 dni robocze w tygodniu, czyli poniedziałek, wtorek i środa. Pozostałe 4 dni są zmarnowane. Już od kilku lat saudyjski sektor biznesowy lobbuje na rzecz zmiany organizacji tygodnia, tak aby dopasować się do europejskich czy amerykańskich kontrahentów.
Sąsiadujący z Arabią Saudyjską Oman oficjalnie zatwierdził w kwietniu zamianę dni weekendu na piątek i soboto. Prawo weszło w życie 1 maja br. Jeżeli wniosek rady w KSA nie zostanie zatwierdzony, kraj ten pozostanie jedynym państwem nad Zatoką Perską, w którym obowiązuje weekend czwartkowo-piątkowy.

Znaczna część propozycji zmiany prawa pochodzi od Rady Konsultacyjnej (150-osobowego organu doradczego powoływanego przez króla). Sama rekomendacja rady nie oznacza wcale, że propozycja spotka się z aprobatą i stanie się obowiązującym prawem. Wniosek musi najpierw zatwierdzić rząd i saudyjski sąd królewski. W 2007 r. podobny wniosek został odrzucony. Dopiero gdy propozycja reformy przejdzie pomyślnie etapy na tych szczeblach decyzyjnych, decyzja ostateczna zostanie podjęta przez króla, który posiada władzę wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą.

czwartek, 11 kwietnia 2013

Jordania - otwarcie drugiego obozu dla uchodźców syryjskich


W Jordanii powstał drugi obóz dla uchodźców syryjskich. Obóz, otwarty w miejscowości Mradżib Al-Fhud na północy kraju, został sfinansowany przez Arabię Saudyjską. Obiekt w Mradżib Al-Fhud ma odciążyć pierwszy obóz, wybudowany w miejscowości Zaatari na północy Jordanii, w którym przebywa już ponad 150 tys. Syryjczyków.


(www.guardian.co.uk)
Pierwszy obóz dla uchodźców w Jordanii


Nowy obóz jest oddalony o 37 km od granicy z Syrią i 10 kwietnia br. przyjął pierwszych 110 Syryjczyków. Początkowo ma w nim przebywać 5 tys. uchodźców, ale docelowo będzie przystosowany do przyjęcia od 25 do 30 tys. osób.
Do Mradżib Al-Fhud doprowadzono wodę, wybudowano szkołę i szpital, który ma zapewnić podstawową opiekę medyczna. Rząd jordański w 2012 r. wydał około 65 mln jordańskich dinarów (równowartość prawie 300 mln złotych) na zapewnienie syryjskim uchodźcom odpowiedniej opieki medycznej. W 2013 r. wraz z rosnącą liczbą syryjskich uchodźców kwota może trzykrotnie wzrosnąć.
Według różnych danych w Jordanii przebywa od 400 tys. do ponad 480 tys. syryjskich uchodźców.  Szacuje się, że każdego dnia przybywa ich ok. 2 tys. Nie można dokładnie sprecyzować liczby Syryjczyków przebywających w Królestwie Haszymidzkim - wielu z nich nie zgłasza się ani nie rejestruje. Nieoficjalne dane wykazują, że na terytorium Jordanii znajduje się obecnie 1/3 wszystkich Syryjczyków, którzy opuścili pogrążoną w wojnie domową ojczyznę, stanowiąc w ten sposób 6% populacji Jordanii.

Pierwszy obóz dla uchodźców syryjskich w Jordanii (washingtonpost.com)

Według danych Urzędu Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Uchodźców (UNHCR) w Iraku, Jordanii, Libanie, Turcji i innych krajach Bliskiego Wschodu przebywa już 1 254 451 Syryjczyków, którzy musieli opuścić kraj pochodzenia. 
UNICEF (Fundusz Narodów Zjednoczonych Pomocy Dzieciom) ogłosił na początku kwietnia, że przy obecnym tempie napływu uciekinierów z Syrii do końca tego roku ich liczba w samej Jordanii wyniesie 1,2 mln. 

(nytimes.com)

Pierwszy obóz dla uchodźców syryjskich w Jordanii (news.yahoo.com)



niedziela, 3 marca 2013

Ponowny proces Hosniego Mubaraka

Egipski sąd apelacyjny wyznaczył na 13 kwietnia rozpoczęcie ponownego procesu byłego prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka i jego współpracowników - ministra spraw wewnętrznych Habib al-Adli i sześciu głównych doradców, pod zarzutem udziału w zabójstwie kilkuset demonstrantów.

84-letni Mubarak obecnie przebywa w kairskim szpitalu wojskowym. W styczniu sąd przychylił się do jego apelacji i wyraził zgodę na uchylenie wyroku oraz ponowny proces. Były prezydent został skazany w czerwcu 2012 r. w pierwszej instancji na dożywocie za udział w zabójstwie demonstrantów w trakcie tłumienia protestów na początku 2011 r.

Adli, były minister spraw wewnętrznych w pierwszej instancji również został skazany na dożywocie. Sześciu dawnych funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa zostało uniewinnionych, co wywołało gwałtowne protesty opinii publicznej. Synowie Mubaraka, Gamal i Alaa, będą ponownie sądzeni pod zarzutami korupcyjnymi, pomimo iż w czerwcu 2012 r. zostali uniewinnieni.


piątek, 22 lutego 2013

Wybory parlamentarne w Egipcie

Wybory parlamentarne w Egipcie rozpoczną się 27 kwietnia - jak wynika z dekretu, który 21 lutego wydał prezydent Egiptu Mohammed Mursi. Głosowanie odbędzie się w 4 etapach i zakończy w czerwcu. Nowy parlament, zgodnie z dekretem, zbierze się już 6 lipca

 

tvn24.pl

 

 21 lutego Szura (tj. izba wyższa parlamentu) przyjęła nową ordynację wyborczą wraz z poprawkami wniesionymi przez Trybunał Konstytucyjny, otwierając drogę do wyznaczenia terminu wyborów. 

 Wybory w Egipcie odbywają się w różnych regionach niejednocześnie. Spowodowane jest to niedostateczną liczbą oddelegowanych przez wymiar sprawiedliwości obserwatorów głosowania.

Ordynacja wyborcza przyjęta 21 lutego przez Szurę zakazuje wybranym już członkom parlamentu przechodzenia do innych partii. Za czasów obalonego prezydenta Hosniego Mubaraka deputowani niezależni często byli skłaniani do przyłączenia się do rządzącej Narodowej Partii Demokratycznej (NPD).

Nowa ordynacja przewiduje, że jedna 1/3 miejsc w izbie niższej będzie zarezerwowana dla kandydatów niezależnych. Znalazł się w niej także zakaz skierowany do byłych członków nieistniejącej już NPD odnośnie ich uczestniczenia w życiu politycznym przez co najmniej 10 lat.

środa, 20 lutego 2013

Egipska prohibicja i jej ewentualne konsekwencje na bezpieczeństwo w regionie

Na początku mała ciekawostka jeśli chodzi o nowy zakaz odnośnie dystrybucji alkoholu w Egipcie.

Egipskie władze zamierzają wprowadzić zakaz sprzedaży alkoholu na nowopowstałych osiedlach miejskich znajdujących się na przedmieściach dużych miast kraju. W związku z tym rząd nie będzie więcej wydawał koncesji sklepom na peryferyjnych osiedlach Kairu, Aleksandrii i innych większych miast.

Ponoć mieszkańcy skarżyli się, że sprzedaż alkoholu prowadzi do różnorakich problemów, takich jak ataki na kobiety, dewastacje mienia czy przypadkowe dzwonienie do różnych mieszkań (to jest chyba najstraszniejsze). 

Tymczasem zwolennicy opozycji dopatrują się tutaj zupełnie innej przyczyny. Ich zdaniem jest to kolejny krok radykalnych władz Egiptu, zmierzający do ograniczenia swobód obywatelskich i tym samym zwiększenie kontroli nad ludem. Może to początek ogólnokrajowej prohibicji? Najpierw, narzucony przez islamistów, zakaz będzie dotyczył tylko nowych osiedli miejskich dużych miast, a potem powoli będą zakazywać go wszędzie indziej. A jak wszędzie indziej, to prędzej czy później dotknie kurortów turystycznych (zazwyczaj z opcją all inclusive). 

Początek radykalizacji i islamizacji kraju czy troska o morale i bezpieczeństwo obywateli? To Egipt. Tam prawa jednostki, jej bezpieczeństwo i komfort bytowy niewiele kogo interesują, a tym bardziej nie rząd. Według mnie ta fałszywa troska podyktowana jest wyłącznie chęcią przypodobania się radykalnym ugrupowaniom, cieszących się sporym (według mnie nieuzasadnionym) poparciem. Władze Egiptu powinny zadać sobie pytanie co na tych quasi moralnych sojuszach może zyskać, a co może stracić. Z zachodniego punktu widzenia - może więcej stracić. W zasadzie może wszystko stracić. Prosta analogia: stabilizacja społeczno-polityczna = turyści (= hotele z opcją all inclusive = alkohol) = pieniądze (duże pieniądze) = bogatsze państwo = stabilizacja gospodarcza = stabilniejsza sytuacja społeczna (poprawa jakości bytu jeśli pieniądze nie trafią do kieszeni "tych na górze") = inwestycje = znowu pieniądze = wszystko co wcześniej wypisałam = arabska demokracja (a więc to o czego większość protestujących co piątek się domagają na kairskim Placu Wolności).

Opcja, w kierunku której zmierza Egipt może wyglądać w następujący sposób: poparcie islamistów = radykalizacja społeczeństwa = pogarszające się nastroje społeczne = złość i bunt przeciw zachodnim "kolonizatorom" = 0 turystów = upadający sektor turystyki (jedyny dochodowy w sumie...) = kulejąca gospodarka = wzrastające zadłużenie wobec innych krajów = jeszcze większa złość społeczna = bieda, nędza i rozpacz = jeszcze gorsze nastroje społeczne = islamiści wykorzystują okazję = jeszcze większa radykalizacja społeczeństwa (z reguły w każdej religii jest tak, że im większa bieda, tym cały "potencjał" lokowany jest w religii) = fala islamizacji (tylko islam, nic więcej) = tragiczna sytuacja Koptów = szalejący fundamentalizm (prawa człowieka, prawa kobiet... jakiekolwiek prawa oprócz prawa szariatu nie istnieją) = protesty (ludzie domagają się sami mając pojęcia czego) = Egipt zamyka się na resztę świata (jedyne sojusze ewentualnie z KSA i Jemenem) = zagrożony Izrael = interwencja USA, a potem reszty sojuszników (czyli pewnie i Polski). I potem mamy drugi, nakierowany na ścieżkę demokracji za pomocą "odpowiednich" środków, Afganistan czy Irak.

Dosyć ponury ten drugi scenariusz, ale biorąc pod uwagę wszystkie czynniki, takiej sytuacji nie można wykluczyć. Zaczyna się "niewinnie" i podstępnie, od alkoholu. 
Kolejna istotna kwestia - podwójna moralność muzułmanina - alkohol jest zabroniony w islamie. Jednak pomimo tego, wielu z wyznawców islamu w domowym zaciszu regularnie go popija albo wręcz pije publicznie. Islam islamem, zabawa zabawą, ale przydałoby się jednak trochę konsekwencji w tym wszystkim.

Zaczyna się tak, a może się skończyć na... No właśnie, na czym może się skończyć?


piątek, 15 lutego 2013

World Press Photo (Strefa Gazy i Syria)

Od dzisiaj na stronie World Press Photo (klik) można zobaczyć najlepsze zdjęcia 2012 roku. Wśród zwycięskich zdjęć wyjątkowo dużo związanych jest z tematyką bloga (głównie ze Strefą Gazy i Syrią). Oto niektóre z nich:

Zdjęcie roku 2012 autorstwa Paula Hansena - Pogrzeb w Gazie. Rozpacz, gniew i bunt z powodu niesprawiedliwości i bezsensowności konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Jak zwykle ofiarami stają się ci najsłabsi i ci najbardziej bezbronni. Agresja, ignorancja problemu, upartość i egoizm ze strony Izraela napędza arabską spiralę nienawiści i fundamentalistyczną otoczkę konfliktu. Na Bliskim Wschodzie panują trochę inne realia i pojęcie sprawiedliwości. Za śmierć należy się śmierć kogoś innego. Za śmierć Palestyńczyka (zwłaszcza palestyńskiego dziecka) należy się śmierć Izraelczyka. 

Na zdjęciu - pochówek braci, 2,5-letniego Suhaiba Hijaziegoi jego niewiele starszego brata Muhammada, ofiary niedawnego izraelskiego szturmu na Gazę. 
Zastanawia mnie jedno - czy osoby na zdjęciu wyraziły zgodę na wykorzystanie ich wizerunku, który dzięki zajęciu pierwszego miejsca w międzynarodowym konkursie, stał się publiczny? Czy rzeczywiście życzą sobie aby cały świat zobaczył ich cierpienie, gorycz i martwe dzieci, w dodatku oceniał czy zdjęcie jest wystarczająco "dobre" na zwycięstwo w prestiżowym konkursie fotograficznym?

rmf24.pl




Pozostałe nagrodzone zdjęcia: 

* Syria, szpiedzy rządowej armii, porwani i torturowani przez bojowników Syryjskiej Wolnej Armii.

wyborcza.pl

* Syria, Aleppo

wyborcza.pl


czwartek, 14 lutego 2013

Walentynki w Arabii Saudyjskiej

Walentynki - w sumie nic szczególnego, zwykły dzień, z tym, że sparowani wręczają sobie nawzajem czekoladki (czy coś tam innego), a niesparowani (tj. ci, którzy są smutni z tego powodu) kupują sobie sami te czekoladki. Amerykańskie święto mające tyle samo zwolenników co przeciwników. 

www.rasid.com
A jak obchodzenie Walentynek wygląda w wahhabickiej Arabii Saudyjskiej? W sumie można napisać krótko - nie ma i koniec;) Tzn. może lepiej ująć to tak: nie ma, ale są.

progressivemuslimsunited.blogspot.com
www.cnn.com

Od 2010 r. został wprowadzony całkowity zakaz sprzedaży i eksponowania czerwonych róż, serduszek, maskotek, czerwonych opakowań i wszystkiego innego co może kojarzyć się z dniem zakochanych. Saudyjska policja obyczajowa przeczesuje sklepy i konfiskuje wszystko to, co jest niedozwolonego koloru i jest związane nawet w niewielkim stopniu z walentynkami, symbolem rozpusty i niemoralności. Zakazanymi "walentynkowymi" przedmiotami w Arabii Saudyjskiej wolno handlować przez cały rok, ale nigdy w okolicach 14 lutego. Co roku przed dniem św. Walentego policja przeprowadza najazdy na sklepy, konfiskuje co trzeba i poucza o zakazie handlu wspomnianymi gadżetami. 


www.pinoy-ofw.com

W większości sklepów w Rijadzie czy Jeddah, nie widać serduszkowych suwenirów na półkach i wystawach. Na zakazie korzysta i wzbogaca się wszędobylski czarny rynek. Cena czerwonej róży waha się w granicach jednego dolara, 14 lutego zaś cena gwałtowanie wzrasta do nawet 10. Lokalne mafie florystyczne dostarczają bukiety w środku nocy lub bardzo wczesnym rankiem aby uniknąć aresztowania. Ponoć odważnych romantyków chcących wręczyć kwiaty, zakupionych pod osłoną nocy, swoim habibti nie brakuje ;)

www.foreignpolicy.com

 Chociaż... skoro zakaz nie obowiązuje 12 czy 13 lutego - czemu nie kupić walentynkowych prezentów po prostu wcześniej? Bez stresu przed policją religijną i całkowicie legalnie.


weinterrupt.com 

O, a tutaj przeciwnicy komercji

undhimmi.com




niedziela, 10 lutego 2013

W 22 minuty z Arabii Saudyjskiej do Egiptu, czyli plan budowy 32-kilometrowego mostu

9 lutego 2013 r. Kair i Rijad zawarły porozumienie się w sprawie budowy mostu przez Cieśninę Tirańską na Morzu Czerwonym. Realizacja projektu spowoduje zablokowane Izraelowi i Jordanii dostępu do Oceanu Indyjskiego. Poza tym pomysł może mieć także katastrofalne skutki dla środowiska naturalnego.

Wizyta prezydenta Egiptu Mohammeda Mursiego w Rijadzie przyniosła porozumienie w kwestii budowy mostu, który połączy saudyjską prowincję Tabuk ze znanym kurortem turystycznym Szarm el-Szeikh na Półwyspie Synaj. "Ciekawa" idea i jaki to może mieć wpływ na egipski sektor turystyczny? Czy połączenie turystycznego, a zatem bardziej liberalnego, prozachodniego (powiedzmy...) miasta-kurortu z hermetyczną kulturowo-religijnie Arabią Saudyjską w ogóle jest możliwe?

W zeszłym tygodniu firma Saudi Binladin Group ogłosiła, że jest gotowa we współpracy z egipskim państwowym gigantem budowlanym Arab Constractors sfinansować projekt wart ponad 3 mld dolarów. Prace miałyby się rozpocząć jeszcze w tym roku i trwać około 3 lat. Inwestorzy liczą na ogromną rentowność nowego połączenia i szacują, że koszt budowy mostu zwróci się już po 7-10 latach od jego otwarcia.

Eksperci szacują, że czas przejazdu pomiędzy dwoma krajami skróci się do 22 minut, a połączenie pozwoli uniezależnić od Izraela transport między Egiptem i Arabią Saudyjską.
Nowy most będzie składał się z przeprawy autostradowej dla samochodów oraz linii kolejowej, co ma przyczynić się do znacznego wzrostu wzajemnych obrotów handlowych i inwestycji. Oczekiwać można również, że istotnie zwiększy się liczba muzułmanów pielgrzymujących do Mekki i migracji zarobkowej oraz liczba Saudyjczyków odwiedzających kurorty turystyczne na Synaju. Szkoda tylko, że nie będzie to działało w drugą stronę - turyści rezydujący w Egipcie nie mogą odwiedzać Królestwa. 

Dyskusje o wspólnym połączeniu drogowym przez Morze Czerwone są prowadzone od lat 80., jednak w 2008 r. ówczesny prezydent Hosni Mubarak ogłosił, że Egipt rezygnuje z udziału w projekcie. Prawdopodobną przyczyną była chęć utrzymania poprawnych stosunków z Izraelem, dla którego Cieśnina Tirańska stanowi jedyne wyjście z portu Ejlat na Morze Czerwone.

Izrael i Jordania już próbują wywrzeć presję na rządy w Kairze i Rijadzie, aby nie dopuścić do realizacji niekorzystnej dla nich inwestycji.

Obrońcy środowiska apelują o rozwagę i zaprzestanie realizacji inwestycji. Dodatkowe zagrożenie niesie ze sobą znaczny wzrost zanieczyszczenia wód i powietrza oraz natężenia hałasu związane z liczbą samochodów korzystających z nowego połączenia. Egiptowi i Arabii Saudyjskiej zarzuca się, że nie biorą pod uwagę wpływu inwestycji na środowisko. Organizacje ekologiczne uważają, że budowa mostu wywoła nieodwracalne skutki dla unikalnej fauny i flory morskiej oraz przyczyni się do likwidacji należących do najlepszych na świecie miejsc do nurkowania. Istnieje realne zagrożenie dla istnienia raf koralowych i rzadkich gatunków zwierząt, jak żółwie i krowy morskie, znajdujących się na terenie najstarszego parku narodowego Egiptu, Ras Mohamed. 

Jednak mało kto na razie porusza kwestię związaną z terroryzmem i przestępczością zorganizowaną. 22-minutowa droga do Egiptu, kraju gdzie przebywa wielu turystów z różnych krajów i różnego wyznania może stanowić "zachętę" dla saudyjskich czy jemeńskich fundamentalistycznych bojówek z KSA (głównie z południa KSA).

sobota, 2 lutego 2013

Arabia Saudyjska: 1/5 miejsc w Radzie Konsultacyjnej dla kobiet

Saudyjskie kobiety po raz pierwszy w historii kraju weszły w skład Rady Konsultacyjnej. Jak wynika z opublikowanych ponad 2 tygodnie temu dekretów królewskich, w tym organie doradczym co najmniej 20% miejsc zostało zarezerwowanych dla kobiet.

W jednym z dekretów wymieniono nazwiska 150 nowych członków Rady, powołanych na 4-letnią kadencję, która rozpocznie się już w tym miesiącu. W drugim dekrecie król Abd Allah ibn Abd al-Aziz as-Saud napisał, że kobiety zawsze powinny stanowić co najmniej 20% wszystkich członków Rady.
W dekretach, opublikowanych przez oficjalną agencję SPA, sprecyzowano, że decyzję o włączeniu kobiet do Rady król podjął po licznych konsultacjach z przywódcami religijnymi. Hmm, wydawałoby się, że przywódcy religijni są bardziej konserwatywni i mogą być bardziej na "nie" dla kobiet, a tu proszę... Oczywiście wcale tak wspaniale sytuacja nie wygląda. Król widocznie radził się tych bardziej "liberalnych", bo i tak znalazło się kilkudziesięciu niezadowolonych saudyjskich duchownych, którzy protestowali przed Dworem Królewskim. 

Dla kobiet zarezerwowana będzie część półkolistej sali Rady. Budynek zostanie przebudowany w celu utworzenia oddzielnego wejścia dla pań i zachowania segregacji płci. Rozumiem, że wszyscy będą przebywać w jednej sali, z tym, że będą od siebie oddzieleni? Ciekawe jak będzie wyglądało wspólne wypracowanie jakiegoś stanowiska czy zwykła dyskusja merytoryczna.

150-osobowa Rada jest organem doradczym sprawującego absolutną władzę króla i nie posiada żadnych uprawnień prawodawczych. W jej skład zwykle wchodzą naukowcy, duchowni, biznesmeni i byli urzędnicy.

Rodzina Saudów kontroluje większość stanowisk rządowych. Rząd powoływany jest przez króla, a jedynymi wyborami są wybory municypalne. Król Abd Allah, dotąd uważany za ostrożnego reformatora, 25 września 2011 r. przyznał Saudyjkom prawo do głosowania w wyborach municypalnych. Zapowiedział również włączenie kobiet do Rady Konsultacyjnej "poczynając od następnej kadencji" i odrzucił "marginalizowanie kobiet w społeczeństwie". Słowa jak na razie stara się dotrzymywać. Kwestią sporną jest tylko ocena z jakim skutkiem i czy jest to proces długofalowy wpierany i (także) realizowany przez obywateli.


piątek, 1 lutego 2013

Przedterminowe wybory parlamentarne w Jordanii

23 stycznia w Jordanii odbyły się przedterminowe wybory parlamentarne, zorganizowane przez króla Abdullaha II w celu uspokojenia narastających niepokoi społecznych w państwie. Pomimo iż wstrząsy społeczne w regionie, raczej omijały Jordanię, od 2011 r. rośnie niezadowolenie z warunków ekonomicznych i ograniczeń procesów demokratycznych. 

 news.yahoo.com


Kulminacją niezadowolenia były listopadowe starcia demonstrantów z siłami bezpieczeństwa, które wybuchły w związku z znacznym podniesieniem przez rząd cen paliw. Demonstranci zażądali od władz przeprowadzenia  reform politycznych i gospodarczych, polegających między innymi na utworzeniu nowych miejsc pracy oraz walką z biedą i korupcją.
Podczas manifestacji rozbrzmiewały również hasła niezadowolenia z polityki króla Abdullaha II ibn Husajna i niespotykane dotąd w Jordanii nawoływania do "obalenia reżimu".

Wcześniej prawie wszyscy deputowani Izby Reprezentantów byli wyłaniani w jednomandatowych okręgach wyborczych, co spotykało się z krytyką, że startują w nich bardzo często ludzie związani lojalnością plemienną i stojący blisko dworu królewskiego; 12 miejsc było zarezerwowanych dla mniejszości etnicznych i religijnych, a 12 - dla kobiet. W styczniowych wyborach 27 miejsc będzie obsadzonych w systemie proporcjonalnym z ogólnokrajowych list partyjnych, co jest nadal krytykowane przez opozycję, która domaga się, by miejsc tych była połowa. Liczba miejsc zagwarantowanych dla kobiet wzrosła do 15.

news.yahoo.com


Front Akcji Islamskiej, jedyna opozycyjna frakcja, któremu patronuje Bractwo Muzułmańskie, zapowiedział bojkot wyborów parlamentarnych. Islamiści uważają, że obecna ordynacja marginalizuje Jordańczyków palestyńskiego pochodzenia, stanowiących większość ludności Jordanii na rzecz rdzennej ludności, obsadzającej administrację państwową i aparat bezpieczeństwa. Bractwo Muzułmańskie domaga się przyspieszenia reform politycznych i gospodarczych w kraju, zmian w konstytucji i niezależnej władzy sądowniczej. Islamiści chcą utrzymania monarchii konstytucyjnej. Król Abdullah, na skutek protestów powołał pierwszy w historii trybunał konstytucyjny, co zdaniem islamskiego ugrupowania nie stanowiło pełnej eeformy gospodarczo-politycznej. Do bojkotu przyłączyły się cztery mniejsze ugrupowania, w tym komuniści i Narodowy Front na rzecz Reform byłego premiera Ahmeda Obeidata. Warto dodać, że Jordańczycy obawiają się rządów Bractwa Muzułmańskiego obserwując wydarzenia w Egipcie i nie do końca popierają idee propagowane przez ugrupowanie. Jednak zawsze jacyś zwolennicy się znajdą...

news.yahoo.com

Kampania wyborcza odbywała się bardziej na ulicznych wiecach i na plakatach niż w prasie, radiu, czy telewizji. Podobnie jak w przypadku akcji związanych z Arabską Wiosną Ludów, kampanie agitacyjne odbywały się Facebooku, tak aby dotrzeć do młodych wyborców (w Jordanii jest około 2,5 mln użytkowników Facebooka, z których ponad milion stanowią osoby w wieku 18-24 lata).
news.yahoo.com


Ilość kandydatów wyniosła 1425 osób startujących z 61 list wyborczych. Frekwencja wyniosła ok. 56,5% (z 2,3 mln zarejestrowanych wyborców). Przedstawiciele Misji Obserwacyjnej Parlamentu Europejskiego uznali dzień wyborów za spokojny pomimo sporadycznych lokalnych incydentów. Pomimo kilku usterek technicznych, głosowanie, liczenie głosów oraz ogłaszanie wyników zostały pozytywnie ocenione. Zdaniem Dana Preda, Przewodniczącego Misji Obserwacyjnej Parlamentu Europejskiego wciąż jest wiele do zrobienia, przede wszystkim aby bardziej zaangażować kobiety - stanowiące niemal połowę społeczeństwa - w codzienne życie polityczne Jordanii, ponieważ bez pełnego zaangażowania kobiet w życie polityczne, nie ma pełnej demokracji.


Islamiści i pozostali krytycy rządu zdobyli około 1/4 miejsc w parlamencie. Pozostali to lojaliści Abdullaha II. Nowy parlament po raz pierwszy w historii Jordanii wybierze Prezesa Rady Ministrów. 

news.yahoo.com





środa, 30 stycznia 2013

Maroko: zmiana prawa pozwalającego na małżeństwo z gwałcicielem

Działaczki na rzecz praw kobiet z Maroka z zadowoleniem przyjęły zapowiedź zmiany prawa, które pozwala gwałcicielom uniknąć więzienia poprzez ślub ze swoją ofiarą. Warto podkreślić, że to dopiero pierwszy krok w kierunku reformy kodeksu karnego.
Minister sprawiedliwości Mustafa Ramid zamierza usunąć artykuł 475 kodeksu karnego, według którego można unikać kary pozbawienia wolności jeśli oskarżony o "deprawowanie" albo "uprowadzenie" nieletnich, poślubi swoją ofiarę (co ponoć ma "ocalić" od zhańbienia).


banzaj.pl

Chandija Riadi, szefowa Marokańskiego Stowarzyszenia na rzecz Praw Człowieka (AMHD) uznała to za  istotny krok ku lepszym zmianom, jednak podkreśliła, że w dalszym ciągu nie spełnia to oczekiwań aktywistów na rzecz praw kobiet. Kodeks karny musi zostać zmieniony w całości,  zawiera wiele przepisów dyskryminujących kobiety i nie broni ich przed przemocą. W Maroku wciąż poważnym problemem jest przemoc domowa (tzw. ciche przyzwolenie). 
Zgodnie z  propozycjami na karę 10 lat więzienia może zostać skazana osoba, która popełniła "zwyczajny gwałt" na nieletnim. Karą 20 lat zagrożony jest "gwałt, który prowadzi do utraty dziewictwa". Ciekawe skąd ta 10-letnia różnica... Warto podkreślić, że odpowiedzialność karna ponoszona jest głównie w przypadku dopuszczenia się czynu zabronionego na osobie poniżej 18 roku życia. A co z kobietami, które osiągnęły pełnoletność? Tutaj są pewne luki w prawie i sprawy znacznie bardziej się komplikują.
Kodeks karze agresję przeciwko kobietom z moralnego punktu widzenia, a nie dlatego, że jest to agresja - uważa przewodnicząca Demokratycznej Ligi na rzecz Praw Kobiet (LDDF), Fuzia Asuli. Prawo nie rozpoznaje takich form agresji jak gwałt małżeński, a nadal dyskryminuje inne, normalne zachowanie jak seks pozamałżeński - dodaje Assouli. Ostatnie dane rządowe wskazują, że do 50% ataków dochodzi w ramach małżeństw, a marokański system prawny nie uważa gwałtu małżeńskiego za przestępstwo. 


pinger.pl

Prawie rok temu Maroko i cały świat zszokowała informacja o 16-latniej Aminie al-Filali. Dziewczynka otruła się po trwającym siedem miesięcy małżeństwie z 23-letnim mężczyzną, który ją zgwałcił. Na ślub naciskali rodzice i sędzia, chcąc bronić honoru rodziny.
Minister sprawiedliwości Mustafa Ramid przekonywał, że al-Filali nie została zgwałcona, a do stosunku z 15-latką (tyle miała wówczas lat) doszło za obopólną zgodą.
W 550 przypadkach deprawowania nieletnich w latach 2009-2010 tylko siedem razy skorzystano z artykułu 475, żeby uniknąć kary. Reszta przypadków była ścigana przez prawo - oznajmił premier Abd el-Ilah Benkiran. Ciekawe ile przypadków deprawowania nieletnich nie zostało zgłoszonych w ogóle...

piątek, 25 stycznia 2013

Kozia miss

Sesja, sesja, sesja.... kodeksy, kodeksy, kodeksy.... 
A tymczasem (w zasadzie parę tygodni temu) w Arabii Saudyjskiej...


źródło - demotywatory.pl


Prawda, że urocze zwierzątko?;) Ciekawe jakie jest jej marzenie (najczęściej zadawane pytanie kandydatkom na miss)? Z pewnością nie oklepany "pokój na świecie", a bardziej "święty spokój" :)