czwartek, 23 maja 2013

Sprawiedliwość sprawiedliwością, czyli egzekucja pięciu Jemeńczyków w Arabii Saudyjskiej

21 maja br. w Arabii Saudyjskiej przeprowadzono egzekucję pięciu Jemeńczyków oskarżonych o serię rozbojów. Karę wykonano w mieście Dżizan, leżących na południu kraju, tuż przy granicy z Jemenem. Według saudyjskiego sądu oskarżeni zawiązali gang, który popełniał przestępstwa w różnych miejscach królestwa. Przestępcy zajmowali się głównie rozbojami i okradaniem sklepów. Poza tym udowodniono im również pobicie i uduszenie mężczyzny.  


www.bbc.co.uk

Do końca nie jest jasny sposób wykonania egzekucji - czy zostali rozstrzelani czy ścięci. Po wszystkim ich ciała wystawiono na widok publiczny, wieszając je za nadgarstki.

 Według danych zebranych przez BBC, od początku roku w Arabii Saudyjskiej stracono już 46 osób. W 2012 r. karę śmierci wykonano na 76 osobach. Powszechną procedurą jest publicznie wykonywanie kary. Kara śmierci grozi w przypadku popełnienia takich przestępstw jak morderstwo, gwałt, napad z bronią w ręku, przemyt i handel narkotykami, ale też apostazja (czyli zmiana wyznania) czy "czary".  

 
www.reuters.com


W marcu w mieście Abha rozstrzelano siedmiu mężczyzn, pomimo, że niezależni eksperci ONZ apelowali do saudyjskich władz, by nie wykonywano wyroku. BBC ujawnia, że początkowo skazańcy mieli zostać straceni poprzez ścięcie, ale zabrakło katów. 

W styczniu KSA zostało ostro skrytykowane przez opinię międzynarodową za stracenie pomocy domowej, skazanej za śmierć niemowlęcia, którym się opiekowała. Pochodząca ze Sri Lanki niania, Rizana Nafeek wielokrotnie zaprzeczała, by przyczyniła się do śmierci dziecka. 


wtorek, 21 maja 2013

Czy prawda ma znaczenie?

Efekt CNN to stosunkowo nowy termin funkcjonujący w naukach społecznych oznaczający ogromny wpływ przekazu medialnego, zarówno telewizyjnego jak i prasowego, na podejmowanie przez rządzących decyzji politycznych. Termin, którego użycie staje się coraz bardziej powszechne, podkreśla niewątpliwie fenomen wpływu medialnego na kształtowanie się opinii międzynarodowej i proces decyzyjny. Praktyczne użycie pojęcia zostało wykorzystane przede wszystkim w przypadku interwencji USA w Afganistanie (2001 r.) i Iraku (2003 r.), co nie oznacza, że Efektu CNN nie można użyć w innych sytuacjach konfliktowych (czy quasi konfliktowych). Nie zawsze też źródłem przekazu musi być amerykańska CNN, równie dobrze można przytoczyć tutaj dosyć częsty nie-obiektywizm katarskiej Al Jazeery (zwłaszcza w relacjonowaniu wydarzeń dotyczących USA i Izraela). 

Pojawia się pytanie - czy to co widzimy w telewizji jest prawdą? A może zmanipulowaną fikcją mającą na celu oczernić wizerunek władzy czy kraju? Warto pamiętać, że poza tym co ujmie kamera czy obiektyw aparatu, funkcjonuje realny świat z realnymi ludźmi, z realnymi emocjami i zachowaniami, z realnymi wydarzeniami. Dzieje się coś czego nie widzimy. Widzimy zaledwie kawałek tego, co po prostu ma zostać pokazane i tyle. A prawda? Coraz częściej można odnieść wrażenie, że nie o prawdę chodzi, a o to kto jest silniejszym i bardziej znaczącym podmiotem na arenie międzynarodowej. I to jest ta prawda. Taka prawda. Media stały się narzędziem nie tylko do kreowania wizerunku państwa, ale także do sprytnego oddziaływania na społeczeństwo, destabilizując w konsekwencji stabilność w regionie czy na świecie. Widać to idealnie na przykładzie regionu Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, zwłaszcza w przypadku ogniwa zapalnego, czyli Izraela. W izraelskich mediach od zawsze pokazywani są ci źli Palestyńczycy-terroryści albo ci okropni Arabowie, którzy są leniwi i tylko chcą się wysadzać. W mediach arabskich odwrotnie - ci okropni Żydzi, którzy zajęli naszą ziemię, naszą Palestynę. Oczywiście upraszczam. Sytuacja w rzeczywistości jest dużo bardziej skomplikowana, bo dotyczy bezpieczeństwa w regionie (warto podkreślić, że jest to priorytet dla Izraela), kwestii terroryzmu międzynarodowego (wpływ Hamasu i Hezbollahu) i konfliktu wewnętrznego (ludność cywilna, konflikt o ziemię i dostęp do wody słodkiej, spory religijne, mur). Trochę taka wzajemna przepychanka kto ma rację bez żadnej słusznej argumentacji.

Zaledwie parę dni temu odnośnie tego co napisałam wyżej - została "wygrzebana" sprawa sprzed paru lat i dotycząca wyemitowanego materiału przez francuską stację telewizyjną France 2. Francuska stacja we wrześniu 2000 r. pokazała reportaż ze starć między żołnierzami izraelskimi a palestyńskimi bojownikami. Na filmie widać jak w krzyżowym ogniu, za betonowym kręgiem starali się ukryć Jamal al-Dura i jego 12-letni syn Mohammed.

Według telewizji chłopiec miał zginąć od izraelskich pocisków. Jego śmierć, nagłośniona przez media, wywołała międzynarodową falę protestów przeciwko Izraelowi. Przez lata postać kulącego się przed pociskami chłopca i tulącego się do swojego ojca uznawana była za symbol walki Palestyńczyków. Zabity chłopiec został uznany w świecie arabskim za męczennika.


www.jpost.com

We wrześniu 2012 r. premier Izraela Benjamin Netanjahu nakazał wszczęcie śledztwa w tej sprawie. 20 maja br. opublikowano 36-stronicowy raport. Jego autorzy twierdzą, że na podstawie analizy filmu i przebiegu strzelaniny nie można udowodnić, że wojsko przyczyniło się do jakichkolwiek obrażeń Palestyńczyków.

Izrael twierdzi, że chłopiec wówczas nie zginął a nawet nie został w ogóle trafiony przez kulę. Ani izraelską, ani palestyńską. Zarzuca też telewizji manipulację. Miała usunąć z reportażu scenę mogącą sugerować, że chłopiec przeżył strzelaninę. Izrael oskarżył francuską stację, że jej materiał przyczynił się do usprawiedliwiania palestyńskich ataków i do aktów antysemityzmu i terroryzmu.

France 2 wyraziła już gotowość uczestniczenia w każdym niezależnym śledztwie, prowadzonym zgodnie z międzynarodowymi standardami a nawet do pomocy w ekshumacji ciała chłopca.




środa, 1 maja 2013

Myślał indyk o niedzieli, a w sobotę... - czyli reforma weekendu w KSA

Arabski weekend to czwartek i piątek. Jednak skoro zmiany zachodzą praktycznie we wszystkim i coraz częściej naśladują europejsko-amerykańskie wzorce, to również i organizacja tygodnia ulegnie reformom. Organ doradczy króla Arabii Saudyjskiej zasugerował rządowi, aby weekend przypadał na piątek i sobotę. Celem zmiany ma być przede wszystkim ożywienie (upadającej) gospodarki królestwa. Wolny czwartek i piątek ogranicza możliwość współpracy z partnerami z zagranicy, dla których to normalne dni robocze.

W islamie odpowiednikiem naszej niedzieli jest piątek.Tego dnia spędza się czas z rodziną, chodzi do meczetu i... shopping mallu;) Globalizacja zachowań społecznych powoduje pewne podobieństwo bez względu na kulturę czy religię - wystarczy spojrzeć jak wygląda "typowa" niedziela - zamiast meczetu jest kościół, a zamiast mallu jest centrum handlowe (czyli praktycznie to samo co mall, tylko inna nazwa) lub supermarket.

Zmiany dni weekendu mogą mieć istotne znaczenie dla giełdy w Arabii Saudyjskiej. Ogromne znaczenie na jej funkcjonowanie mają międzynarodowe ceny energii i rynki akcji. I odwrotnie - ona ma duży wpływ na pozostałe giełdy. Z większością partnerów na świecie Saudyjczyków łączą tylko 3 dni robocze w tygodniu, czyli poniedziałek, wtorek i środa. Pozostałe 4 dni są zmarnowane. Już od kilku lat saudyjski sektor biznesowy lobbuje na rzecz zmiany organizacji tygodnia, tak aby dopasować się do europejskich czy amerykańskich kontrahentów.
Sąsiadujący z Arabią Saudyjską Oman oficjalnie zatwierdził w kwietniu zamianę dni weekendu na piątek i soboto. Prawo weszło w życie 1 maja br. Jeżeli wniosek rady w KSA nie zostanie zatwierdzony, kraj ten pozostanie jedynym państwem nad Zatoką Perską, w którym obowiązuje weekend czwartkowo-piątkowy.

Znaczna część propozycji zmiany prawa pochodzi od Rady Konsultacyjnej (150-osobowego organu doradczego powoływanego przez króla). Sama rekomendacja rady nie oznacza wcale, że propozycja spotka się z aprobatą i stanie się obowiązującym prawem. Wniosek musi najpierw zatwierdzić rząd i saudyjski sąd królewski. W 2007 r. podobny wniosek został odrzucony. Dopiero gdy propozycja reformy przejdzie pomyślnie etapy na tych szczeblach decyzyjnych, decyzja ostateczna zostanie podjęta przez króla, który posiada władzę wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą.