sobota, 17 grudnia 2011

Kolejna runda wyborów w Egipcie. Bractwo Muzułmańskie - informacje basic

Drugi etap wyborów w Egipcie… - 14 grudnia mieszkańcy dziewięciu muhafaz rozpoczęli głosowanie. Po Aleksandrii i Kairze (gdzie ponad 65% poparcie zdobyły partie islamistyczne) nadszedł czas nie tylko na Suez i Asuan, ale i na Gizę, Beni Sueif, prowincje znajdujące się w Delcie Nilu Menufiya, Sharqiya i Beheira, kanałowy Ismailiya oraz usytuowany na południu Sohag
Partia Wolności i Sprawiedliwości, założona w kwietniu przez Bractwo Muzułmańskie będzie starała się umocnić swoją pozycję i uzyskać lepsze wyniki z pierwszej rundy, w których uzyskała około 36 % głosów . BM liczą na poparcie wyborców z Ismailiyi na wschodzie, skąd pochodzi jego założyciel i główny ideolog - Hasan Al-Banna.

Tyle się mówi i pisze o Bractwie Muzułmańskim… a czy do końca wszyscy są świadomi kto to i o co właściwie im chodzi oraz jakie są główne idee ugrupowania? Świadoma odpowiedzi, uznałam, że dobrze będzie jak napiszę coś na ten temat.
Bractwo Muzułmańskie (zwane także Braćmi Muzułmanami) to islamska organizacja o charakterze nie tylko religijnym, ale również społeczn – politycznym. Początek jego funkcjonowania datuje się na rok 1928. Ugrupowanie zostało założone przez egipskiego działacza – fundamentalistę islamskiego Hassana al-Bannę jako tzw. forma reakcji na rozpad Imperium Osmańskiego i utworzenie się nowych państw. Mottem Braci Muzułmańskich jest -  Allah jest naszym celem. Prorok naszym przywódcą. Koran naszym prawem. Dżihad naszą ścieżką. Śmierć na ścieżce Boga jest naszą jedyną nadzieją. Czyli islam, islam i… islam (więc i stąd też ich nazwa). Religia jako podstawa w zasadzie wszystkiego. Od początku swojego istnienia są przeciwni wszelkim formom świeckości w krajach muzułmańskich. Odrzucają wszystko co zachodnie i nowoczesne na rzecz systemu opartego wyłącznie na Koranie i szariacie.



Nie lubią Izraela. To najprawdopodobniej oni dokonali zamachu na egipskiego prezydenta Anwara as-Sadata w 1981 r. W 1984 r. BM mogło dalej formalnie istnieć, ale tylko jako organizacja religijna. Jak widać teraz to się trochę pozmieniało… religia staje się polityką i odwrotnie. Widać to zwłaszcza podczas protestów na kairskim Placu Wolności…

W Syrii BM działa już od lat 30. Potem, w 1958 r. zostało zdelegalizowane gdy Syria i Egipt utworzyły Zjednoczoną Republikę Arabską. 3 lata później, gdy ZRA przestała istnieć, BM na nowo rozpoczęło działalność. Gdy do władzy doszła partia Baas, BM znowu została zawieszona. Rozpoczęło to cykl ataków o charakterze terrorystycznym. W konsekwencji, ponieudanym zamachu na prezydenta Assada w czerwcu 1980 r., doszło do  wypowiedzenia wojny Braciom i zostało użyte wojsko. Struktury BM przestały praktycznie istnieć, a jego członkowie zbiegli do pobliskich państw.

W Jordanii BM funkcjonuje oficjalnie i legalnie (pomagali królowi Hussajnowi i dlatego). Ma swoich przedstawicieli w parlamencie i obecnie stanowi jedno z najsilniejszych ugrupowań jordańskich.



(zdjęcie - google.com)

niedziela, 11 grudnia 2011

"Żelazna dama" z Jemenu

Wczoraj, 10 grudnia w Oslo odbyła się uroczystość wręczenia Pokojowej Nagrody Nobla 2011 tegorocznym laureatkom. Norweski Komitet Noblowski podjął decyzję, że tegoroczna Pokojowa Nagroda Nobla  zostanie podzielona równo pomiędzy Ellen Johnson Sirleaf, Leymah Gbowee i Tawakkul Karman.


Dwie pierwsze panie pochodzą  z Liberii. Ellen Johnson Sirleaf jest prezydentem - pierwszą w historii Afryki kobietą wybraną na przywódcę kraju w demokratycznych wyborach. Od początku swej kadencji w 2006 r. aktywnie działa na rzecz zapewnienia pokoju w Liberii. Ponadto wspiera ekonomiczny i społeczny rozwój oraz pozycję kobiet. Druga,  Leymah Gbowee zmobilizowała i zorganizowała kobiety ponad etnicznymi i religijnymi podziałami. Jej głównym celem było wspólnie położyć kres przedłużającej się wojnie w Liberii i zapewnić kobietom udział w wyborach. Działa na rzecz wzmocnienia wpływu kobiet z Zachodniej Afryki na rozwiązywanie konfliktów i sytuację po ich zakończeniu.
Tawakkul Karman pochodzi z Jemenu. Warto wspomnieć, że jest pierwszą Arabką, która została uhonorowana tą nagrodą. Na tronie oficjalnej stronie Norwegii znajduje się następująca informacja - zarówno przed, jak i podczas Arabskiej Wiosny Ludów, Tawakkul Karman odegrała kluczową rolę w walce o prawa kobiet, demokrację oraz o pokój w Jemenie.

Kim jest zatem Tawakkul Karman? To jemeńska dziennikarka, polityk i członkini Al-Islah, (The Yemeni Congregation for Reform) głównej partii opozycyjnej. Aktywna działaczka na rzecz praw człowieka oraz od 2005 r. przewodnicząca i założycielka Women Journalists Without Chains. Organizacja początkowo zajmowała się przede wszystkim obroną wolności słowa, później rozszerzyła swoją działalność na promocję wszystkich praw i wolności. Działalność WJWC spotykała się z licznymi utrudnieniami przez władze.




Karman jest autorką wielu artykułów prasowych w gazetach jemeńskich, arabskich, a także międzynarodowych. Nie bała się krytykować łamanie praw człowieka, korupcję oraz nieprawidłowe funkcjonowanie administracji państwowej. Wysuwała żądania reform politycznych i otwarcie domagała się obalenia władzy prezydenta Alego Abdullaha Saleha. Uczestniczyła również w istotnych konferencjach poza krajem na temat dialogu pomiędzy religiami, reform politycznych, które powinny zostać przeprowadzone w świecie arabskim, wolności słowa oraz zwalczania i przeciwdziałania korupcji. Na uwagę zasługuje również fakt, że wyreżyserowała wiele filmów dokumentalnych podkreślających problemy związane z prawami człowieka i władzą w Jemenie. Biorąc pod uwagę powyższe informacje, nie powinno nikogo dziwić, że na początku jemeńskiego powstania organizowała studenckie protesty w Sanie. W styczniu br. została aresztowana pod zarzutem „zakłócania porządku”, jednak bardzo szybko została zwolniona z aresztu. Informacja o jej ujęciu spowodowała kolejne fale protestów, zatem decyzja władz w tym przypadku wydawała się słuszna. Swoją drogą o powstaniach w Jemenie wspominano jedynie hasłowo albo w ogóle.

Karman po wydarzeniach związanych z arabskim przebudzeniem, zyskała nowe przydomki takie jak - „Żelazną dama”, „Matką rewolucji” czy „Duchem jemeńskiej rewolucji”. Nagroda dla niej była dobrą decyzją. Być może przyczynić się to do tego, że świat zainteresuje się bardziej położeniem kobiet i sytuacji w Jemenie, nie tylko przez pryzmat nieudanych rządów, biedy i terroryzmu. Osobiście mam nadzieję, ż rzeczywiście tak się stanie, a zainteresowanie Jemenem nie będzie tylko chwilowe, a długofalowe z konkretnymi skutkami politycznymi i gospodarczymi. A pani Karman będzie działała i dalej udowadniała, że świetnie sobie radzi w tym hermetycznym „męskim” świecie, a nie stanie się jedynie kimś w rodzaju jemeńskiej celebrytki.

Wczoraj, Tawakkul Karman, aby dotrzeć ze swoim przesłaniem do arabskojęzycznej społeczności, zdecydowała się wygłosić przemówienie w języku arabskim, a nie po angielsku. Noblistka powiedziała, że czuje głęboki żal związany z brakiem poparcia ze strony Zachodu dla rewolucji młodych ludzi w Jemenie. „To sprawa, która powinna poruszyć międzynarodowe sumienie” – powiedziała Karman.




(zdjęcia - google.com, enduringamerica.com,http://www.amb-norwegia.pl/news_and_events/komunikaty/Nobel-Peace-Prize-for-2011/ )

piątek, 9 grudnia 2011

Jemen

Krótko i konkretnie. Jemen. Jeden z najmniej rozwiniętych krajów arabskich, gdzie PKB (2003 r.) wynosił około15,09 mld USD, czyli mniej więcej 800 USD w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Duże zadłużenie i wysoki poziom bezrobocia. Terroryzm kwitnie - to tam zbiera się coraz częściej ekipa Al - Kaidy z tzw. sympatykami (i tam też "ponoć" są obozy szkoleniowe). I oczywiście jemeńscy piraci. Trochę strach tam jechać. A szkoda, bo kraj, gdzie bieda aż piszczy, ma niesamowity potencjał turystyczny - szkoda, że nie moze on być wykorzystany, bo wpłynęłoby to korzystnie na gospodarkę. Taki pobliski Oman bardzo dobrze sobie radzi (ale mają w porządku sułtana, więc...).

Znalezione na youtubie:




travel.nationalgeographic.com


wtorek, 6 grudnia 2011

Egipt - ciąg dalszy

W I turze wyborów w Egipcie zdecydowane, 65-procentowe poparcie zdobyli islamiści i zapowiadają, że zamierzają poprawić wynik w II turze. I chyba oczywiste będzie gdy dostaną się do parlamentu…


Ponad 36% głosów zdobyła Partia Wolności i Sprawiedliwości (ugrupowanie utworzone w tym roku przez Bractwo Muzułmańskie i chyba najlepiej przygotowane do wyborów). Ultrakonserwatywna salaficka partia Al Nur (Światło) uzyskała ponad 24%. Trzecie ugrupowanie islamistyczne, czyli Wassat o dosyć umiarkowanych poglądach – około 4%.
Rozpoczęty 28 listopada maraton wyborczy potrwa do 10 stycznia 2012 r.
Jeśli ktoś czytał mój ostatni wpis dotyczący wyborów w kraju nad Nilem, wie, że tamtejszy system wyborczy jest bardzo skomplikowany. Egipt podzielony jest na 27 prowincji – w wyborach zostało to podzielone na 3 grupy. W każdej grupie odbędą się 2 tury.
28 listopada odbyła pierwsza tura w Kairze i Aleksandrii. Druga zaczęła się wczoraj.
W przyszłą środę zaczną głosować mieszkańcy Suezu i Asuanu.

(zdjęcie - www.jewpi.com)

niedziela, 4 grudnia 2011

Sobotnie protesty w Tunezji

Minął prawie pierwszy tydzień wyborów w Egipcie i sytuacja za dobrze nie wygląda. Obawiam się, że moje wcześniejsze rozważania sprawdzą się. Ale nie o tym dzisiejszy post.  Będzie o dalszym ciągu historii kształtowania się quasi demokracji w państwie Maghrebu gdzie „wszystko się zaczęło”.

W Tunezji niespokojnie… w sobotę 3 grudnia tysiące Tunezyjczyków wyszło na ulice aby zamanifestować swoje poglądy na temat zaistniałego sporu dotyczącego roli religii w państwie.  Powstały tzw. dwie frakcje – islamiści kontra sekularyści (ich poglądów nie trzeba chyba wyjaśniać). W Bardo doszło do „spotkania” około 3 tysięcy islamistów (ich główne hasła to – „Islamic Tunisia is not secular!” i „No to secularist extremism”)  z niecałym tysiącem zwolenników państwa świeckiego. Niezbędna była interwencja policji. Warto dodać, ze napięcia między „obozami” narastają już od stycznia br. ale w sobotę miało miejsce pierwsze tego typu starcie na tle religijno – ideologicznym.
Zdaniem islamistów – świeckie elity, które próbują odgrywać  w państwie dużą rolę od momentu odzyskania niepodległości od Francji, cały czas ograniczają ich wolność wyrażania własnej wiary. Z kolei ich rywale zarzucają im próby uczynienia jednego z najbardziej liberalnych krajów arabskich państwem islamskim.
Zdaniem tych protestujących, którzy opowiadali się za zwiększeniem roli islamu w państwie, zwycięstwo partii Ennahdha jest wyraźnym sygnałem, że w tę stronę chce pójść społeczeństwo i wcale nie zaszkodzi to demokracji czy postępowym reformom. Wcześniej, ich zdaniem, żyli w państwie gdzie obowiązywała dyktatura mniejszości. Jak podaje Al Jazeera, na wiecu powiewały nie tylko flagi Ennahdh’y, oficjalnie nie popierającej protestujących islamistów, ale również zdelegalizowanej ultrakonserwatywnej partii Hizb Tahrir.
Skoro wspomniałam o partii Hizb Tahrir (Partia Wyzwolenia) - warto coś więcej o niej napisać. Jest to partia islamska o zasięgu międzynarodowym, powstała w latach 50. Jako filia palestyńskich Braci Muzułmańskich,  w swoim programie głosi między innymi odbudowę kalifatu, który powinien objąć cały świat muzułmański. Jest nastawiona antyzachodnio - nawołuje do obalenia prozachodnich rządów w państwach arabskich (głównie Egipt i  Arabia Saudyjska) i prorosyjskich w muzułmańskich państwach Azji Środkowej.
W każdym razie jest to wyraźny sygnał dla władzy i obserwatorów tunezyjskiej sceny politycznej, że dzieje się coś niepokojącego i może to wpłynąć na kierunki właściwego rozwoju polityczno - ideologicznego państwa. W artykule, który przytaczam (tu link), ostanie zdanie dało mi dużo do myślenia – „One young man on Saturday stood between the rival crowds with tape over his mouth, a loaf of bread in his hand, and a placard which read: "I am with neither of you … I am in favour of jobs and dignity”.
A praca (a właściwie jej brak) i godność są kluczowym podłożem Arabskiej Wiosny Ludów. I o to w rzeczywistości tak naprawdę chyba chodzi. Ludzie tego chcą, chcą spełnić swoje „egoistyczne” pragnienia oraz żyć zgodnie z własnymi przekonaniami religijnymi i tradycją. Tunezja jest państwem arabskim gdzie zdecydowaną większość stanowią wyznawcy islamu i odejście od tego po prostu w żaden sposób nie jest możliwe. Owszem Tunezja jak na standardy MENA jest krajem dosyć liberalnym i otwartym, ale jednak tradycja i wpływ islamu w dalszym ciągu będzie obecna i będzie wywiera wpływ na postępowanie oraz życie Tunezyjczyków. Jest to trudna kwestia, według mnie najlepszym wyjściem byłaby droga tzw. umiarkowanego islamu, która mogłaby stanowić pewien rodzaj kompromisu (chociaż kompromis powoduje, że żadna ze stron do końca nigdy nie będzie zadowolona). Dużo prawdopodobne zwycięstwo Bractwa Muzułmańskiego w niedalekim Egipcie pomału zaczyna budzić niepokój, zatem….  Przesada w jedną albo drugą stronę (świecką albo islamistyczną) nie jest wskazana i nie przyniesie nic dobrego. I nie mam tu na myśli tylko ewentualnych konsekwencji na gruncie arabskim, ale też ogólnie.


 (zdjęcie - AJE)