niedziela, 27 listopada 2011

Maraton wyborczy w Egipcie


                                                                                                                                                                                                                            AJE

Zmian na Bliskim Wschodzie ciąg dalszy…. I tym razem nie mam wcale przeczucia, że sytuacja się ustabilizuje i po prostu „będzie dobrze”. O co chodzi? O Egipt, o to co się działo wcześniej i trwa cały czas. I o jutro.
Jutro, czyli w poniedziałek 28 listopada odbędą się pierwsze wybory parlamentarne od momentu obalenia rządów H. Mubaraka. Przeczytałam pare prognoz dotyczących ewentualnych konsekwencji jutrzejszych wydarzeń i zdania są podzielone. Jedni zwiastują stabilizację i poprawę sytuacji, inni zaś coś przeciwstawnego. Ja sądzę, że będzie „coś” pomiędzy. Nie będzie ani bardzo źle ani dobrze… i to właśnie może powodować kłopoty wewnętrzne (niezadowolenie społeczne, protesty, umocnienie czynnika fundamentalistycznego, spadek głównych dochodów pochodzących z turystyki, mieszanie się do spraw wewnętrznych państw trzecich – i to niekoniecznie będzie im chodziło o spokój i demokrację). Egipt staje przed poważnym wyzwaniem. Polityka wewnętrzna wywiera ogromny wpływ na politykę zagraniczną, a ta z kolei na sytuację ekonomiczną i na bezpieczeństwo w regionie (Egiptu i państw, które poczują się zagrożone np. Izrael).
Wracając do wyborów parlamentarnych...  w ciągu ostatnich paru dni Egipcjanie znowu okupują Plac Wolności (cóż za nazewnicza symbolika), protestując i domagając się zniesienia Najwyższej Rady Wojskowej, która tak na dobrą sprawę – nie zrobiła nic w ciągu tych paru miesięcy. Biorąc pod uwagę styczniowe wydarzenia i możliwości jakie one stwarzały, tymczasowa Rada Wojskowa mogła wiele zdziałać (plus tzw. praca nad własnym PR) i uniknęłaby tego co jest teraz.
Egipt liczy sobie 82 miliony osób. Oczywiste jest to, że poniedziałek nie będzie jedynym dniem, w którym będą przeprowadzone wybory. Potrwa to nie pare dni, ale nawet kilka miesięcy i z pewnością tak sprawnie to się nie odbędzie jak w Tunezji. Co więcej – duży kraj, dużo ludzi, długość okresu wyborów – na co te czynniki mogą wpłynąć? Na to, że może dojść po prostu do wielu oszustw i manipulacji polityczno – społecznej.
Od jutrzejszego poniedziałku do 10 stycznia 2012 r. ponad 40 mln obywateli uprawnionych do głosowania wybierze 498 deputowanych do Zgromadzenia Ludowego. Dziesięciu kolejnych będzie mianowanych przez marszałka Husejn Tantawiego, obecnie piastującego stanowisko przewodniczącego tymczasowej Rady Wojskowej. System parlamentarny Egiptu jest trochę skomplikowany – 1/3 miejsc zostanie przyznana zwycięzcom wyborów w okręgach jednomandatowych w dwóch turach, a pozostałe 2/3 – kandydatom, którzy zostaną wybrani z list w sposób proporcjonalny.

27 gubernatorstw (muhafaz) Egiptu podzielono na trzy grupy. W każdej po kolei będzie odbywać się głosowanie. 28 listopada głosy na deputowanych zaczną oddawać mieszkańcy Kairu i Aleksandrii. 14 grudnia zagłosują mieszkańcy Suezu i Asuanu. 3 stycznia 2012 r. – Egipcjanie zamieszkujący Półwysep Synaj i region delty Nilu. Wyniki poznamy najprawdopodobniej 13 stycznia 2012 r.
Pare tygodni później, czyli od 29 stycznia 2012 r. obywatele egipscy będą wybierać senatorów - zasiądą oni w Radzie Konsultatywnej.
Tak wyłoniony parlament powoła 100-osobową komisję, której celem będzie napisanie nowej konstytucji.

I co dalej? Duże szanse na wygraną ma (albo miało) Bractwo Muzułmańskie. Nie jest tajemnicą, że o poparcie dbają już od pierwszych dni rewolucji, są dobrze przygotowani i zorganizowani. W kwietniu br. utworzyli Partię Wolności i Sprawiedliwości.  Od niedawna można zauważyć niewielki spadek poparcia dla BM. Jest to spowodowane głównie tym, że ludzie zaczynają sobie zdawać sprawę, że owszem przywiązanie do tradycji i wartości muzułmańskim jest bardzo ważne, ale to nie jest do końca tym o co im chodzi. BM jest zbyt autorytarne i żadne władzy, a nadmiar tych cech jest niewskazany biorąc pod uwagę egipską przeszłość i jaki to może mieć skutek w przyszłości.

Partie lewicowe, centrolewicowe, laickie i liberalne – owszem są, ale mało zorganizowane i podzielone wewnątrz swoich struktur. W wyborach weźmie też udział wielu członków z Partii Narodowo – Demokratycznej H. Mubaraka. Jednak swoimi nazwiskami nie sygnują już tej partii – z reguły kandydują jako niezależni bądź reprezentują inne partie.

Co będzie dalej? Dowiemy się dopiero w styczniu. Obecnie można tylko obserwować zachowanie społeczeństwa, partii politycznych różnych frakcji, wojska, organizacje wyborów i ich przebieg. Bo przecież my – czyli tzw. świat – nie mamy żadnego wpływu na decyzję jaką podejmie 42-milionowe społeczeństwo kraju nad Nilem. Mam tylko nadzieję, że skoro chcą „demokracji” (i wszelkich jej „skutków”), to podejmą właściwą decyzję i w tym kraju w końcu będzie lepiej.



Skrótowe objaśnienie systemu wyborczego w Egipcie (z genialnej strony AJE):














(zdjęcia - worldhum.com, google, AJE)

Brak komentarzy: