sobota, 11 lutego 2012

Pieta z Jemenu

Co roku z dużą niecierpliwością czekam na wyniki konkursu World Press Photo. W dzisiejszej (czyli weekendowej) Gazecie Wyborczej zostały ukazane niektóre zwycięskie fotografie. I jak co roku – niektóre zdjęcia zachwycają swoją zwyczajnością, a jednocześnie niezwyczajnością, a inne… według mnie są nieporozumieniem i lepiej  pozostawić je bez komentarza. Zwycięskie fotografiemożna zobaczyć na stronie http://www.worldpressphoto.org/gallery/2012-world-press-photo.
Jednak co szczególnie mi się spodobało? Tytuł dzisiejszego wpisu mówi sam za siebie. Pieta z Jemenu. Zastanawiam się tylko czy osoby przedstawione na zdjęciu same, całkowicie przypadkowo „ustawiły się” do zdjęcia czy też jest to jakaś ingerencja ze strony fotografia chcącego stworzyć islamską wersję słynnej Piety.


Na stronie 21. Magazynu Świątecznego Gazety Wyborczej (z 11 – 12 lutego 2012 r.) znajduje się wyjaśnienie sytuacji na zdjęciu:
„Najlepszym zdjęciem roku 2011 została fotografia Samuela Arandy, Hiszpana pracującego dla New York Timesa. Przedstawia kobietę, która trzyma w objęciach rannego mężczyznę rannego podczas protestów przeciwko prezydentowi Alemu Abdullahowi Salehowi. Zdjęcie zostało zrobione 15 listopada 2011 r. w Sanie, stolicy Jemenu, w meczecie wykorzystywanym jako szpital polowy.
Kinga Kenig: Co takiego jest w zdjęciu Samuela Arandy, że jury postanowiło je nagrodzić?
Aidan Sullivan, Przewodniczący Jury World Press Photo 2011: Jest to po prostu bardzo mocne zdjęcie. Chcieliśmy wyróżnić fotografię, która będzie nie tylko ważna w kontekście wydarzeń minionego roku, ale również bardzo silna emocjonalnie. To zdjęcie w pewien sposób podsumowuje odwagę zwykłych ludzi, którzy wyszli na ulice, by walczyć z reżimem. Jeszcze nie mamy pewności, kogo przytula kobieta, ale całkiem prawdopodobnie jest to, że jest to jej mąż. To bardzo intymna, ciepła chwila, pełna miłości i współczucia.
Zdjęcie przypomina pietę. World Press Photo dawno nie nagradzało zdjęć tak klasycznie kompozycyjnie.
Nina Berman, jurorka konkursu: Mimo że przypomina pietę, jest dla mnie czymś zupełnie nowym. Rzadko widzimy zakwefione kobiety dotykające mężczyzn. Wydaje nam się, że nie są w pełni ludźmi, że nie mają tożsamości. Ta kobieta jest prawdziwym człowiekiem. By to dostrzec, nie musimy widzieć jej oczu.”

W pełni zgadzam się z opinią i decyzją jury. Tylko „nie podobna” mi się jedna rzecz w tym co powiedziała pani Berman. „Wydaje nam się, że nie są w pełni ludźmi, że nie mają tożsamości” – mi się tak nie wydaje i nigdy nie wydawało. Dla mnie kobiety w krajach arabskich są zagadką, intrygują. Nie można powiedzieć, że nie mają tożsamości, bo to, że są zasłonięte, żyją w świecie zdominowanym przez mężczyzn, rzadko udzielają się publicznie i muszą żyć zgodnie z wytyczonymi (głównie społeczno – prawnymi) regułami, o niczym jeszcze nie świadczy. Kobiety arabskie mają ogromny potencjał, charakter i są coraz lepiej wykształcone (w wielu krajach regionu studentki i absolwentki uczelni wyższych stanowią zdecydowaną większość). Wydaje mi się, że teraz mają szansę i dopiero pokażą na co je stać – zwłaszcza jeśli chodzi o kraje bardziej konserwatywne takie jak Jemen czy Arabia Saudyjska. Nie mam tu na myśli całkowitej tzw. zachodniej emancypacji, ale to, że zaczną mieć większy wpływ na politykę wewnętrzną i zewnętrzną swoich krajów oraz na sytuację w regionie. Być może z pierwszych przejawów tego progresu było przyznanie Pokojowej Nagrody Nobla "Żelaznej Damie" z Jemenu.


(źródło zdjecia - http://www.worldpressphoto.org)

Brak komentarzy: